W połowie sierpnia 2006 r. do naszych trzech czarnych niufów dołączyła suczka rasy Terier tybetański. Anastacię czyli naszą Anę przywieźliśmy z małej miejscowości niedaleko Pragi Czeskiej. Obserwowaliśmy jak mała rośnie, bez mała od pierwszych dni...
Gdy w zeszły roku "odszedł" nasz 15-letni owczarek niemiecki, uznaliśmy, że czas pomyśleć o piesku innej rasy niż nowofunland. Z naszych obserwacji wynika, że psy wychowane w wielorasowej grupie lepiej dostosowują się do zwierząt w nowym domu. Dlaczego akuat Terier Tybetański - miał to być piesek na tyle mały, aby nasz synek poczuł wreszcie, że to On jest jego opiekunem, a nie na odwrót, a na tyle duży, aby mógł samodzielnie biegać po naszej działce i nie zostać "stratowanym" przez nasze niufki.
Chcieliśmy miłego rodzinnego pieska, o nieskomplikowanym "równym" charakterze - bez kaprysów kanapowca. Wesołego, o dużym temperamencie - aby rozruszał nasze psiska, ale też przyjacielskiego, aby z resztą stada nie dochodziło do niepotrzebnych scysji.
|
Rodowód Anastaci |
Do tego koniecznie "kudłaty" i w naszym ulubionym czarnym kolorze. Wybór ras jest ogromny, ale wciąż nam czegoś brakowało... Gdy natrafiłam na Teriera Tybetańskiego wiedziałam, że to jest to. Ten przesympatyczny rozczochraniec podbił nasze serce.
Pieski tej rasy są żywe i wesołe. Oddane swojej rodzinie, a co najważniejsze lubią dzieci i świetnie znoszą ich przeróżne, nieraz szalone pomysły. Świetnie przystosowują się do zwyczajów panujących w domu, i pomimo niedużych rozmiarów są bardzo odważne i czujne.
Nasza Ana pełni rolę strażnika domu i podwórka, jest jak dzwoneczek, który powiadamia większych - czyli Baxa i Lunę, że coś ją zaniepokoiło - Oni we dwoje cieszą się u Any wielkim autorytetem, natomiast wobec niewiele starszej Ajszy zachowuje się jak niesforna młodsza siostra - pozwala sobie na wszystko.
|